Flickr

Instagram

Instagram

środa, 3 lutego 2016

Katowice, kino Kosmos - sentymentalna podróż w czasie

Dzisiaj kolejny post, napisany przez osobę, którą mieliście już przyjemność poznać. Jeżeli jednak nie kojarzycie o kogo chodzi, zamieszczam link do jej pierwszego wpisu Tatry - wędrówka w chmurach.
Miłej lektury, mnie przyznam pochłonęła. :)

Czy czasem rozmawiając z kimś na temat fabuły nowego filmu nie macie wrażenia, że kiedyś słyszeliście podobną historię, ale lepiej opowiedzianą? Ja często mam takie poczucie, patrząc na współczesne dzieła kina. Całkowity przerost formy nad treścią. Udramatyzowanie do granic możliwości. Nadmierny naturalizm, to znów absurdalne zwycięstwo człowieka nad grawitacją i wszelkimi prawami fizyki. Aż dziw, że z takim potencjałem, nie założyliśmy jeszcze kolonii na Marsie.
Cofnijmy się jednak w czasie. USA, Los Angeles, lata 20-te. Miasto należy do pięciu wielkich wytwórni: Fox (później 20th Century Fox), Loew’s Incorporated (później Metro-Goldwyn-Mayer), Paramount Pictures, RKO (Radio-Keith-Orpheum) i Warner Bros., działających zarówno jako producenci filmów, dystrybutorzy, jak i właściciele kin. Wytwórnie zatrudniają też własnych aktorów, których później kreują na „gwiazdy”. Kolejni liczący się gracze to Universal Studios, Columbia Pictures, United Artists oraz niezależni producenci: Samuel Goldwyn, David O. Selznick, Walt Disney i Walter Wanger. To tu wszystko się zaczyna. Cała magia kina.
To, co kocham najbardziej w starych filmach to błyskotliwe dialogi. Podstawą dobrego filmu był scenariusz. Jeżeli dodać do tego rewelacyjną grę aktorów, gdzie podstawą jest pokazanie emocji, a niekoniecznie drastyczne poświęcenie się dla roli (wg zasady: „schudnij, przytyj i oszpeć własne ciało by dostać Oskara”), to jest to już całkiem dobry początek.
Nie wszystkie filmy przetrwały próbę czasu. Nie każdy dziś zachwyca. Warto jednak zobaczyć, jak wyglądało kino, które znali nasi rodzice lub dziadkowie. Które błyszczało i przyciągało tłumy zanim pojawiła się telewizja i zagościła na dobre we wszystkich domach. Jak wielkie źródło inspiracji stanowi stare kino dla Waszych ulubionych, współczesnych reżyserów, przekonacie się wybierając te małe, studyjne placówki. Ja polecam kino Kosmos w Katowicach.
W repertuarze znajdziemy różne gatunki filmowe przez kryminały, poprzez komedie, aż po dramaty. Każdy znajdzie coś dla siebie. Pokazy odbywają się cyklicznie, a bilety można nabyć już od kilku złotych. Ostatnio wraz z przyjaciółmi wybrałam się na cykl Klub filmowy Ambasada, ponieważ od dawna chciałam zobaczyć film „Ich Noce” z Clarkiem Gable. Seans poprzedzony był ciekawą prelekcją filmoznawcy, który opowiedział nam o całkiem nieoczekiwanym zarówno dla aktorów, jak i twórców, sukcesie filmu. „Ich Noce” należy do tego gatunku filmów, które nie zostały nadgryzione przez ząb czasu. Płakałam ze śmiechu. Motyw z murami Jerycha, pojawiający się w filmie, stał się dla nas inspiracją do zabawnej dyskusji o związkach , trwającej przez resztę dnia.
Zapraszam serdecznie do Kina Kosmos Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach. Życzę, aby i Wam się poszczęściło. Całkiem nieoczekiwanie możecie stwierdzić, że stare filmy w kameralnym kinie, mogą być wspaniałą propozycją na spędzenie wieczoru.

Syme




6 komentarzy:

  1. O! Dobrze wiedzieć, bo do Katowic nie mam daleko. Z chęcią się wybiorę :)

    __________________
    www.justynapolska.com
    fashion & Beauty

    OdpowiedzUsuń
  2. jak bedę przejazdem na pewno zajrzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne to, ale mam daleko :(

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. great post as usual :)I follow you :)

    http://itsmetijana.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety mam spory kawałek do Katowic :(

    Zapraszam do mnie! Zaobserwuj, jeśli Ci się spodoba! :)
    >> ALEXANDRAK-BLOG.BLOGSPOT.COM <<



    OdpowiedzUsuń
  6. Great post dear!!
    Kiss
    Ale
    http://alespinkfairytale.blogspot.it/

    OdpowiedzUsuń